czwartek, 19 lipca 2012

She never took the train alone she hated being on her own...

... and say she needs me...

Piosenka z serii "wspomnieniowych". Często do niej wracam. Lubię.

Chyba już sama siebie nie rozumiem. Miotam się jakoś tak bez celu, bez sensu.
Mam to, czego chciałam. Wiedziałam na co się decyduje. A może jednak nie?
Ostatecznie, po sześciu latach bycia ze sobą powinno się znać Drugą Połówkę.
Boję się tylko, że to nie w Nim tkwi problem, a we mnie.
Że to właśnie ja dopiero teraz odnajduję prawdziwą siebie...
Tak, kocham Mojego Męża. Oddałabym za niego wszystko.
A jednocześnie wiem, że nie stworzymy szczęśliwej rodziny.
Możemy się zarzekać, próbować setki razy - to nie wystarczy.
Kim w takim razie jest dla mnie Mr K.?

sama chciałabym to wiedzieć...

" (...) w rzeczywistości nie mamy gdzie iść, bo tam, gdzie chcielibyśmy być, już jesteśmy. Japończycy bardzo ładnie dają temu wyraz w powiedzeniu: „W dniu, w którym zaniechasz podróży, dotrzesz do celu”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz